Przypowieść o Darze cz 1

Przez las szła kobieta. Z niejednego pieca chleb jadła w tym życiu, niejedno też jej oczy widziały. Czas pobielił szronem mądrości jej włosy, a delikatna siateczka zmarszczek rozbłyskała w uśmiechu radosnych oczu.

Wielkie wydarzenie przeczuwało dziś jej serce.

 

Rankiem, kiedy wstało słońce, zamknęła swoją maleńką chatkę i wyruszyła w nieznane. Czuła niemal święte wzruszenie serca.

 

Na drogę, nie wiedząc czy daleką czy bliską, wzięła ze sobą tylko bukiet białych róż, które otrzymała późnym wieczorem od dzieci z wioski.

  • Ciekawość, skąd wiedziały, że odchodzę? - zapytała w sercu.

  • Dzieci słyszą swoje serca głośno i wyraźnie – wyszeptało jej serce w odpowiedzi.

 

Uśmiechnęła się do siebie i słów które pojawiły się zaraz potem: „...dom jest tam, gdzie serce moje”

 

Róże, które niosła, pachniały słodko, tworząc wielki, królewski bukiet swoimi dumnymi główkami. W samym jego środku spoczywał maleńki, śnieżnobiały pączek, który dopiero przygotowywał się do rozkwitu. Nie wiadomo dlaczego, właśnie on ją wzruszył najbardziej. Wpatrywała się weń długo i w głębokim zamyśleniu. W końcu wyjęła i schowała go na sercu pod koszulą. Poczuła ciepło przenikające ją całą.

 

Idąc przed siebie dziękowała nieustannie.

Wielkiemu Dębowi o rozłożystych konarach za wieloletnią przyjaźń. Tyleż godzin spędziła w jego cieniu wsłuchując się w pieśń liści, kiedy słońce mocno przypiekało. Tak wiele chwil minęło jej przy ogniu w długie, zimowe wieczory, kiedy suche gałązki dębu śpiewały jej swą pieśń malowaną płomieniami. W jego kręgu rosły też najpełniejsze mocy zioła, z którymi razem pomogli wielu potrzebującym... u stóp Dębu zostawiła największą białą różę.

 

Dziękowała dalej dobrej, łagodnej Brzózce za jej troskę i ukojenie...

... kolejne róże zakwitały w trawie znacząc drogę, którędy szła.

 

 

Dziękowała za piękno tak szczodrze, że nim słońce stanęło na południe, nie miała już ani jednej róży, prócz tej na sercu.

 

Przysiadła nad strumieniem. Dotąd nie była w tych stronach. Zapatrzona w klucz dzikich gęsi tańczących swój podniebny taniec wprost nad jej głową, usłyszała cichy szloch... a właściwie zawodzenie pełne żalu.

 

Westchnęła cicho, a róża na jej sercu poruszyła się. Na kamieniu po drugiej stronie strumienia siedział mężczyzna. Podeszła do niego, ale nawet nie usłyszał jej kroków. Dotknęła więc lekko jego ramienia i wtedy podniósł na nią zdziwione oczy. Przez ułamki sekund, kiedy ich oczy się spotkały, kobieta zobaczyła w nich tak wiele... najpierw pustkę, a zaraz potem szerokie, rozległe tereny pokryte spękaną ziemią. Żadnych roślin, żadnych kolorów, tylko naga, szara, spękana ziemia.

 

Zadrżała na ten widok, a wtedy on przemówił. Mówił długo i smutno, że czeka tutaj na przyjaciela, który ma mieć dla niego Dar. Dar, który będzie miał moc zmiany jego życia pełnego trudów i przeciwności. Już dwa lata minęły jak wróż mu to przepowiedział! I czy ona przypadkiem nie widziała tego przyjaciela, bo może tamten błądzi gdzieś po drodze, a on czeka na niego już tak długo...

 

W odpowiedzi kobieta sięgnęła do róży spoczywającej dotąd bezpiecznie na jej sercu. Kiedy ją wyjęła, ukazał się przepiękny kwiat. Pączek pod wpływem ciepła jej ciała i muzyki jej serca rozkwitł wspaniale.

 

Ostrożnie, z namaszczeniem, jak największy Dar, włożyła kwiat w wyciągnięte dłonie siedzącego przed nią mężczyzny. Opowiedziała mu o pięknie wokół, a on coraz bardziej zdziwiony patrzył na czarowny kwiat. Zaczynał już odczuwać ciepło płynące od tej kobiety i jej kwiatu. Wstał więc, odrzucił kwiat daleko za siebie, tupnął i zawołał:

  • odejdź, czarownico! Zabierasz mój czas! Ja czekam na przyjaciela, który ma nadejść z darem dla mnie. Piękno?! A cóż to jest? Jak niby twój kwiat miałby odmienić moje życie?                                                                                          


I odwrócił się od niej, ignorując jej obecność, udając, że jest niewidoczna.

 

A ona? Uśmiechnęła się i odeszła. Wypełniła swoją misję, przekazała Dar. Cóż mogła zrobić, skoro został nierozpoznany i odrzucony? Cóż mogła poradzić na to, że ktoś tak mocno uwierzył w swój własny obraz, że być może nie rozpoznał Daru jaki ze sobą przyniosła?

 

Poszła dalej niosąc swoją Miłość i Wdzięczność do świata.

 

 

 

 

 

 

 

https://www.facebook.com/kosmoeneretykalilia

E-mail: m.prus-zielinska@wp.pl

tel. 664 773 714